poniedziałek, 28 stycznia 2013

Dziecięcy kapturek inspirowany średniowieczem. Alternatywne pamiątki.

Postanowiłam się nieco zabawić i uszyć mały kapturek, według znaleziska ze Skjoldehamn. Kapturek uszyty jest z jasnej wełenki w kolorze morelowym i siwym, a podszewka z uroczej kraciastej bawełny, żeby nie drażniła delikatnej buzi. Całość obszyłam ręcznie i dodałam dzwoneczki o słodkim brzmieniu. Przy okazji słychać gdzie się podziewa dziecko :) Jest to według mnie ciekawa alternatywa dla czapki i szalika na chłodniejsze dni. W następnej kolejności będzie kapturek z naszytym haftem - wzór z jakiejś późnośredniowiecznej księgi przedstawiający jednorożca w medalionie wyhaftowałam lata temu i jakoś nie znalazł do tej pory swojego miejsca. Moim zdaniem taka pamiątka z festiwalu jest znacznie fajniejsza niż plastikowy miecz... Ciekawe czy znajdą się amatorzy?


Szkoda, że nie mam pod ręką jakiegoś małego modela :)
A oto drugi kapturek z haftem.

Skarpety w paski :)


Dzisiaj troszkę inne skarpety wykonane dla przyjaciółki :) Wymienione będą na ciężarki gliniane do pionowego warsztatu tkackiego, który przy odrobinie szczęścia stanie u mnie jesienią. Będę mogła frustrować się nad nowymi wyzwaniami - mój cel to tkaniny wczesnośredniowieczne z Opola...

sobota, 5 stycznia 2013

Ręcznie ucierane farby i malowanie tarczy.

Trochę przy okazji zamieszczam krótki opis pierwszego starcia z ręcznie produkowanymi farbami i ich zastosowaniem. Otóż chłop mój uwziął się żebym mu pomalowała tarczę obitą skórą historycznymi farbami. Nie uważam tego za dobry pomysł, bo nie wydaje mi się, żeby skóra była najlepszym podkładem do malowania, zwłaszcza na użytkowej tarczy. Ale cóż, nie moja kasa poszła na barwniki, więc zakasałam rękawy ciekawa procesu produkcji farb i efektów.

Na początek przepis na farbę:
- jajko
- olej lniany
- pigment zmielony na proszek (do kupienia gotowe pigmenty w dobrych sklepach plastycznych)

Jajko + olej lniany + pierwsza porcja pigmentu - w tym przypadku ochry. 

Wykonanie:
Jajko przetarłam przez sitko o dużych oczkach, żeby pozbyć się wszelkich błon i "glutów". Do jajka dodałam taką samą ilość oleju lnianego (proporcja 1:1) i mieszałam tak długo, żeby oba składniki połączyły się w jednolitą emulsję. Następnie dodawałam po łyżeczce sproszkowanego pigmentu i za każdym razem mieszałam i ucierałam tak długo, aż powstawała gładka masa bez grudek. Zazwyczaj po dodaniu 3-4 łyżeczek, farba miała konsystencję gęstej śmietany i taką uznawałam za gotową do malowania.

Końcówka mieszania umbry zielonej.

Użyłam pigmentów Kremera: ochry czerwonej i zielonej umbry.

Kolor zielony z 4 łyżeczek wyszedł gęstszy i malowało się nim jak gęstym błotkiem - nie wiem jak zachowa się po nałożeniu drugiej warstwy i werniksu, póki co nie wydaje się zbyt trwały i można go dość łatwo z tarczy zetrzeć.
Ochry dodałam nieco mniej - 3 łyżeczki i farba była bardziej płynna i olejna, malowało się łatwo i wydaje się, że może być bardziej sprężysta po wyschnięciu.

Farby trzymałam w lodówce, żeby się nie popsuły (w końcu surowe jajko), wiem, że poleca się dla dłuższego przechowywania dodać olejku goździkowego.

Teraz trochę więcej o samej tarczy. Używana już kilka sezonów, nosi ślady mocniejszych ciosów, zanim przystąpiłam do malowania, zarządziłam wstępne przygotowanie gruntu czyli zeszlifowanie wierzchniej warstwy brudu ze skóry :P Potem kredą naniosłam wzór w jaki miała być wymalowana tarcza - obowiązujący w Drużynie Grodów Czerwieńskich.

Tarcza z naniesionym wzorem.
Malowanie w toku, Maszka jak zawsze pomocna :)
A tak tarcza prezentuje się po pierwszej warstwie farby.
Teraz pozostaje jeszcze pokryć tarczę werniksem czyli rozpuszczoną żywicą lub pokostem lnianym i powtórzyć malowanie :)

Edycja:

Po wyschnięciu farby, zaimpregnowałam tarczę dwukrotnie pokostem lnianym - za każdym razem czekając kilka dni, aż warstwy porządnie wyschną. Po tym zabiegu (minęły już dwa lata) mogę śmiało stwierdzić, że farba jest MAGICZNA. Mimo bardzo intensywnego użytkowania bojowego oraz w terenie - czyli często mokrych warunkach, farba trzyma się idealnie, nie kruszy się, nie odbarwia, nie pęka. Nawet po silnych ciosach nie pozostają na jej powierzchni ubytki. Obawiałam się początkowo jak podłoże ze skóry zachowa się po pomalowaniu - zupełnie bez powodu. Tarcza pokryta lnem tym bardziej nie powinna sprawiać kłopotu po pomalowaniu naturalnymi temperami.