środa, 22 maja 2013

Kaptur Skjoldehamn nr 2

Jeszcze igła nie ostygła po szyciu, a kaptur ów znalazł miłującego właściciela, czule gładzącego swą brodę spod jego cienia :) Uszyty ze wspaniałej pod każdym względem wełny, bez podszewki (tak jak w oryginale). Jako model moja druga połówka - ta większa :P


Skarpety z lopi.

Bawię się metodami konstrukcji pięty. No i oczywiście nadal rozkoszuję się pracą z nową wełną :) A wyniki moich poczynań poniżej: rewelacyjnie ciepłe skarpety rozmiar 39.


Pochwalę się także najnowszą zdobyczą: jako tło dla skarpet służy śliczna wełniana tkanina o splocie płóciennym, upolowana w sklepie z używanymi rzeczami w Reykjaviku. Posłuży jako moja chusta i pelena :)

piątek, 17 maja 2013

Nowości igłowe. Otwarcie Kramu.

Praca wre. Asortyment się poszerza. Ulepszyłam także bloga i teraz w nowej zakładce "Kram" będą widoczne wszystkie wyroby na sprzedaż :) Zapraszam serdecznie.





piątek, 10 maja 2013

Lopi znaczy przędza - moja nowa miłość!

Dziś co nieco o islandzkiej włóczce. Jakiś czas temu, udało mi się wreszcie wybrać do sklepu w poszukiwaniu włóczki na sweter, który miała dla mnie wykonać znajoma Islandka. Od razu dodam, że tutaj całe działy poświęcone dziewiarstwu są niemal w każdym większym sklepie! Regały wypełnione wełną w rozmaitych kolorach, splotach i grubościach, a do tego półki niczym w bibliotece zastawione książkami i katalogami z wzorami! Istny Raj. 

Wpadłam więc pewnego dnia do takiego sklepu (swoją drogą czynnego 24h, więc w każdej chwili, gdy mi zabraknie wełny mogę się tam wybrać) i spędziłam chyba godzinę na obmacywaniu, porównywaniu i wybieraniu kolorów na mój przyszły sweter, a przy okazji ładując do koszyka kilka motków pod naalbinding :)

A teraz wrażenia z pracy na nowej wełence: już nigdy nie użyję innej! Przędza ma grubość idealną do wyrobów igłowych, tak ciężką do zdobycia w Polsce. Teraz dopiero moje wyroby nabrały tego "czegoś", są mięsiste, grube i cieplutkie. Wełna grzeje nawet podczas dziergania, a przy tym jest miła w dotyku i nie gryzie. Również kolory świetnie nadają się do celów rekonstrukcyjnych, są stonowane, naturalne i porównywalne do uzyskiwanych barwnikami naturalnymi.

No i cena! Praktycznie polska - kilkanaście złotych za 100g. Przynajmniej ta jedna rzecz jest na Islandii tania :P

A teraz mała próbka ostatnich igłowań, chciało mi się zieleni, bo w otoczeniu jej brak.