niedziela, 1 lutego 2015

Farbowanie naturalne zimą - czyli barwierska parapetówka.


Wreszcie wcieliłyśmy nasz pomysł w życie i z Feimą zebrałyśmy się w moim nowym mieszkaniu, żeby przetestować kuchnię. Niech sobie kuchnia nie myśli, że z takimi mieszkańcami będzie łatwo i będą tylko schabowe, pierniki i kawa :)

Feima przyjechała z walizką w większości wypełnioną różnymi suszonymi zielskami i wełną oraz odczynnikami, ja powyciągałam garnki, czesankę i potrzebne przybory. Tym sposobem spędziłyśmy trzy dni mocząc, gotując, cedząc, podglądając i znowu gotując w trzech garnkach naraz (czwarty palnik przydawał się do gotowania jedzenia...). Sąsiedzi pewnie zachodzili w głowę co to za kolorowe flaczki powiewają u nas na balustradzie, a to obciekały z nadmiaru wody próbki czesanki.


Bulgocze, pryska i syczy lepiej podglądać proces zza lodówki :P