Już myślałam, że ten dzień nie przyniesie niczego dobrego... Z tego powodu zapadłam w katatoniczny stan dziergania i tym sposobem nie wiedzieć kiedy udało mi się skończyć pierwsze w życiu podkolanówki na igle robione :) Życzę sobie, żeby wszystkie następne udawały się tak pysznie jak te! Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć użytkowniczce samych ciepłych wyjazdów historycznych!
A co się namęczyłam nad nimi, to moje :P
I jakaż seksowna czerwona podwiązka :D
OdpowiedzUsuń(i teraz właśnie przyszła mi na myśl - także naalowo wydziergana czerwona podwiązka, taka fiu-bździu jak szydełkowe :D )
Podwiązeczka ze sznureczka sprawdza się idealnie antyzjeżdżająco :) Jak pozbędę się awersji do podkolanówek to sobie też takie z podwiązkami zrobię.
OdpowiedzUsuńA ja mam podkolanówki i są najlepszą rzeczą ever!
OdpowiedzUsuńJa mam do podkolanówek podwiązki z rzemyków a w wersji germańskiej z krajki - jedne i drugie się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńA najlepsze są i tak Rudego skórzane do owijek :D Stanowczo, podwiązki powinny w reko wyprzeć wszelkie oplątywanki z krajki - męskie szłapy dużo lepiej w nich wyglądają :D
A w ogóle podkolanówki są super wygodne, czy lato czy zima :]
Pikne są :) Narobiłaś mi apetytu na kolejne dłubanie na igle, zła kobieto :P
OdpowiedzUsuń...a swoją drogą, myślałaś może o POŃCZOCHACH naalowych? To dopiero byłby czelendż :D
O bogowie... pończochy to nie dość, że katorga zrobić, a do tego z tej wełny, którą mam to jak narzędzie tortur :D Jeśli podejmiesz wyzwanie- kibicuję!
OdpowiedzUsuńHmm...biorąc pod uwagę, że podkolanówki robiłam dwa miesiące, to na pończochy zeszłoby mi chyba z pół roku :/ Ale myśli mi się wkręciła i kusi :D Jak kiedyś faktycznie takie zrobię, będzie można pyknąć sesję foto a'la medieval pin up girls :D
OdpowiedzUsuń