czwartek, 26 lipca 2012

Konfitura różana...

... dziś dla odmiany będzie kulinarnie. Otóż jak to wśród studentów często bywa, gdy zbliża się czas sesji (lub jak w moim przypadku obrony dyplomu) nagle odkrywa się w sobie pasjonata sprzątania, gotowania, jodłowania lub czegokolwiek co tylko odciągnie od nauki ;)




Ja jakieś dwa tygodnie przed terminem obrony organicznie zapragnęłam zmierzyć się z różaną konfiturą, a stało się to podczas jednego z drużynowych treningów, które urządzaliśmy na wałach odrzańskich. Chłopcy trenowali więc szermierkę, a ja z kapeluszem w łapach chodziłam po wałach, które akurat zakwitły dziką różą. Uzbierałam około litra płatków.

Później w domu zajęłam się ich obieraniem. Aby konfitura nie była gorzka należy oderwać białe końcówki płatków.
Następnie w rondelku rozpuściłam w szklance wody, szklankę cukru (chodzi o proporcję 1:1), gdy powstał gładki syrop wrzuciłam obrane płatki i gotowałam na małym ogniu aż stały się szkliste i oddały aromat do syropu. 
Na koniec wkropiłam do konfitury sok z połowy cytryny, aby zachowała kolor i dla zrównoważenia słodyczy.
Powstało około 100-150 ml konfitury, którą przechowywałam w lodówce, chociaż niezbyt długo bo była zbyt smaczna ;)

wtorek, 24 lipca 2012

Rękawice igłowe


 Będąc w temacie naalbindingu, wrzucam za ciosem ulubione jak dotąd rękawice. Na życzenie robione z wełny farbowanej ręcznie i naturalnie liśćmi i owocami czarnego bzu. Testowaliśmy je mediewalnie-surwiwalowo na przemarszu w Bieszczadach podczas największych mrozów ubiegłej zimy. Wnioski: wygodne, ciepłe nawet kiedy ręka się zapoci lub przemoknie od śniegu.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Igłowe czapki

Wreszcie jako tako opanowałam produkcję czapek... To znaczy mają kształt głowy :P Teraz jeszcze rozpracować rozmiarówkę, bo póki co produkuję czapki na dzieci i drobne kobiety (w końcowej fazie drastycznie się zbiegają). Te dwa egzemplarze mam nadzieję ozdobią główki jakichś Czechów, ponieważ zabieram je na wyjazd do skansenu w Modrej.

Gdyby ktoś nie miał pomysłu na weekend to jest to opcja bardzo malownicza. 11-12 sierpnia odbędzie się w skansenie impreza historyczna.

niedziela, 22 lipca 2012

Bluza z mediewalnego recyklingu.



Oto moje najnowsze dzieło. Ciepła wełniana bluza z kapturem, idealna na chłodniejsze dni, a przy tym bardzo praktyczna i wygodna. Pierwotnie była to sukienka wierzchnia do mojego stroju wczesnośredniowiecznego, w zasadzie pierwsza jaką sobie uszyłam od początku do końca ręcznie. Później kiedy miałam już inne suknie, leżała sobie spokojnie na dnie kufra i w końcu stwierdziłam, że nie może się tak marnować i przerobię ją na coś innego.

Materiał odcięty z dołu posłużył jako kaptur. Podszyłam go pasiastą wełenką, która przyjemnie otula twarz i wykańcza dół bluzy.














sobota, 21 lipca 2012

Skarpety robione metodą igłową


Skarpeta z X wieku znaleziona w Coppergate, York.
Oto jedne ze skarpet, które dziergałam na igle z niefarbowanej wełny. Wykonane tzw. ściegiem York, który według mnie nadaje się najlepiej na skarpety, ponieważ można zrobić odpowiednio ciasne oczka, które w trakcie użytkowania skarpet dodatkowo sfilcują się i utworzą zwartą powierzchnię. Dzięki temu skarpety nie przepuszczają kamyków, trawek i innych skarbów natury, które często lubią przeszkadzać podczas wyjazdów historycznych. Jako ciekawostkę podam fakt, że w moich pierwszych skarpetach, które robiłam na wzór skarpet z Coppergate (X w.), znalazłam kiedyś zasuszonego kleszcza, który nie zdołał przedostać się do stopy i został zadeptany i zmumifikowany :P