Postanowiłam się nieco zabawić i uszyć mały kapturek, według znaleziska ze Skjoldehamn. Kapturek uszyty jest z jasnej wełenki w kolorze morelowym i siwym, a podszewka z uroczej kraciastej bawełny, żeby nie drażniła delikatnej buzi. Całość obszyłam ręcznie i dodałam dzwoneczki o słodkim brzmieniu. Przy okazji słychać gdzie się podziewa dziecko :) Jest to według mnie ciekawa alternatywa dla czapki i szalika na chłodniejsze dni. W następnej kolejności będzie kapturek z naszytym haftem - wzór z jakiejś późnośredniowiecznej księgi przedstawiający jednorożca w medalionie wyhaftowałam lata temu i jakoś nie znalazł do tej pory swojego miejsca. Moim zdaniem taka pamiątka z festiwalu jest znacznie fajniejsza niż plastikowy miecz... Ciekawe czy znajdą się amatorzy?
Szkoda, że nie mam pod ręką jakiegoś małego modela :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz