Korzystając z ostatnich dni przed wyjazdem postanowiłam nabyć nowej umiejętności, która pozwoli mi jeszcze lepiej wgryzać się w rekonstrukcję historyczną. Padło na tkanie, które już od dawna było moim marzeniem.
Kurs prowadzony w pracowni Hobby - Wełna w Poznaniu przez Alicję Tyburską (
Tkackie historie), rozbity był na dwa dni, podczas których miałam wraz z dwoma towarzyszkami utkać swój pierwszy w życiu fragment tkaniny :) Atmosfera i miejsce sprzyjały chłonięciu nauki i już pierwszego dnia pojawiły się pierwsze centymetry splotu płóciennego. Przy ciastkach i herbacie, słońcu za oknem i swobodnych pogaduchach, czas płynął nam niepostrzeżenie tak jak upływająca w rękach wełna. Mogę sobie z łatwością wyobrazić dawne długie wieczory, kiedy grono kobiet spotykało się, by wspólnie tkać.
Jedna z rzeczy, która zwróciła moją uwagę najbardziej to relaksujący wpływ tkania na psychikę, jednostajne ruchy i poczucie, że po serii żmudnych czynności osnuwania krosien, nagle ukazuje się idealnie zaplanowana tkanina. Z chaosu powstaje użyteczny ład. Bardzo mi się to podoba i już nie mogę doczekać się własnego warsztatu.
Żeby nie rozwlekać: poniżej kilka fotek z postępu prac.
|
Wstęp teoretyczny na gotowcu, czyli co jest co i po co. |
|
Kierunek mojego ciągłego zezowania - raj wełniany :) |
|
Start osnuwania... |
|
ciąg dalszy osnuwania... |
|
a tu już koniec osnuwania... |
|
Kolejny cel zezowania :) |
|
fot. Alicja. Moje porządkowanie chaosu. |
A gdyby ktoś był zainteresowany owym kursem to zapraszam na stronę pracowni
WARSZTATY TKACKIE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz